Maratończyk zostawił psa. Czy to właściwa droga
2015-08-10 12:03:23
Piotr Kuryło, jeden z najbardziej utytułowanych polskich biegaczy. Od niedawna na jego koszulce pojawiło się logo Grajewa. Maratończyk przy niemal 40-stopniowym upale porzucił psa, przywiązując zwierzę do bramy schroniska dla psów. Jak tłumaczył w rozmowie z TVN24 - Nie było innego wyboru
Biegacz Piotr Kuryło to jeden z najbardziej znanych polskich biegaczy. Na swoich nogach przebiegł Polskę wzdłuż i wszerz, obiegł kulę ziemską, startował w najbardziej ekstremalnych ultramaratonach. Od niedawna z herbem Miasta Grajewo na koszulce. Piotr Kuryło szykował się do udziału w Sparthatlonie w Grecji. Tuż przed wyjazdem zostawił przed schroniskiem sukę, którą przygarnął kilka miesięcy wcześniej. Zwierzę przywiązał do bramki przed budynkiem. Całe zdarzenie nagrała kamera monitoringu. Po publikacji nagrania internauci nie kryją oburzenia. W swojej wypowiedzi dla TVN24 tłumaczy, że nie było innego wyboru. Następnego dnia wybiegałem do Grecji. Ta decyzja została podjęta w ostatniej chwili. Trzeba już było oddać tego psa, chociaż wcześniej obiecywałem, że będę go długo trzymał, aż do końca.
- Uważam, że zbyt wielki szum wokół tego powstał, bo kiedy kobieta urodzi dziecko i ma problem z wychowaniem i odda do okienka życia, nikt jej nic złego nie mówi. Dla mnie takim okienkiem była ta brama - tłumaczy. - Zawsze mi się wydawało, że schroniska dla psów są dla psów, a teraz okazuje się, że nie - mówi.
Co prawda wywóz do lasu zwierzęcia a przywiązanie go do bramy schroniska to dwie skrajne, przeciwstawne reakcje. W tym przypadku świadczą o ludzkim odruchu. Pies to odpowiedzialność, to nie tylko karmienie pielęgnacja czy sprzątanie po nim. To również emocje, więź, przysłowiowa chemia, która powinna być pomiędzy właścicielem a stworzeniem. Szkoda, że na nagraniu z monitoringu nie nie było żadnych gestów ze strony maratończyka. Gestów, które mówiłyby o więzi, przywiązaniu, zwykłego pogłaskania po głowie, przytuleniu na koniec rozstania, czy kartki i koperty z pieniędzmi na utrzymanie - z dopiskiem zaopiekujcie się nim, tu będzie mu lepiej. Co prawda maratończyk dwukrotnie wrócił do psa i dostarczył mu wodę - co potwierdzają pracownicy schroniska.
Zrobiłem, jak mogłem. Drugi raz bym tego nie zrobił, bo nie wiedziałem, że to się tak potoczy - podkreśla maratończyk.
Jak Państwo postąpilibyście w takim wypadku, Zapraszamy do wyrażania opinii na naszym profilu na Facebooku.
Błędnie przepisany kod, przepisz powyższy kod wspak.
Komentarz został wysłany poprawnie i czeka na akceptację