„Szczęśliwe dzieciństwo procentuje w przyszłości…”
2012-07-04 10:53:12
O kolorach, smakach, zapachach dzieciństwa, rodzinnym domu, a także o tym, czy aby na pewno młodość to najpiękniejszy okres z panią Haliną Muryjas-Rząsą, rozmawiają szkolni dziennikarze.
- Jakie kolory, zapachy, smaki miało Pani dzieciństwo?
- Na pewno czerwień, ponieważ była symbolem miłości, ciepła, opieki, które panowały w mojej rodzinie. Kolejną barwą jest zieleń. Na rodzinnej posesji znajdował się niewielki ogród, który szczególnie wiosną pięknie pachniał soczystą trawą. Dzieciństwo kojarzy mi się też z kolorem żółtym, gdyż często po szkole wspólnie z koleżankami zbierałam kaczeńce na podmokłej łące, z których później robiłam wianki i bukiety. Ulubionymi zapachami z młodości były woń kwitnącego bzu, herbacianej róży oraz konwalii. W moim domu gotowały mama i babcia, które preferowały kuchnię polską. Pamiętam niepowtarzalny smak bigosu, młodej kapusty z koperkiem czy zacierek. Z dzieciństwa wspominam też smażonego karpia, który zawsze był podawany na święta. Do tego dochodzi zapach i smak pieczywa, ciast i ciasteczek np. „rogaczek”, których już nigdy później nigdzie nie spotkałam.
- Jak wspomina Pani rodzinny dom?
- Byłam wychowywana w bardzo tradycyjnej rodzinie, w której rodzice poświęcali dzieciom ogrom czasu. Mama opiekowała się dziećmi, a tata pracował na stanowisku kierowniczym w firmie budowlanej. Mieszkała z nami jeszcze babcia. W domu dostałyśmy miłość, szacunek dla drugiego człowieka i wychowanie religijne, czyli trzy fundamenty mojego dzieciństwa, które zaprocentowały w dorosłym życiu. Rodzice dużą uwagę poświęcali czytaniu książek, dzięki czemu zanim jeszcze poszłam do szkoły doskonale znałam wiele pozycji. Obraz mojego dzieciństwa uzupełniają zabawki,np. lalki, drewniane łóżeczka i ubranka dla nich, które własnoręcznie wykonywali dla nas rodzice. Wyroby te były tak fantastyczne, że nigdy nie mogłam narzekać na brak koleżanek (śmiech). Rodzice zawsze ofiarowywali nam pieniądze na przybory szkolne, tj. zeszyty i notesy, w których zapisywałyśmy swoje myśli, spostrzeżenia, a później wiersze i krótkie formy literackie.
- Jakim była Pani dzieckiem?
- Byłam drobnej postury, bardzo szczupła, czego się wstydziłam, miałam wręcz kompleks. Dopiero w liceum odkryłam, że to przecież zaleta (śmiech). Starałam się być perfekcyjnie zorganizowana, jeśli umawiałam się z rodzicami na daną godzinę, zawsze przychodziłam punktualnie. Starałam się być uczynna, pomocna, zarówno w domu, jak i szkole. Wspierałam słabszych uczniów w nauce. Angażowałam się w mnóstwo przedsięwzięć, nawet brałam udział w konkursach z matematyki, choć za nią nie przepadałam. W pewnym momencie, z braku czasu i sił, musiałam z niektórych zainteresowań zrezygnować. Dziś z perspektywy czasu uważam, że jako dziecko mogłam jednak pozwolić sobie na więcej spontaniczności, beztroski.
- A jaką była Pani uczennicą?
- Wzorową. Do tego stopnia, że kiedy dostałam „czwórkę” byłam nieszczęśliwa i płakałam. Chociaż rodzice nigdy nie wymagali ode mnie wyłącznie ocen bardzo dobrych, sama, niejako w podzięce za otrzymaną od nich miłość i poświęcenie, starałam się być we wszystkim najlepsza. Zeszyty moje i sióstr były tak perfekcyjnie prowadzone, że pokazywano je jako przykład dla uczniów i ich rodziców. W moim pokoju zawsze panował idealny porządek, ubrania i przybory szkolne w szafkach miałam poukładane jak od linijki. Już wtedy moje wypowiedzi, dojrzałość, praca na rzecz innych robiły wrażenie na kolegach i koleżankach, co sprawiało, że w szkolnym środowisku byłam postrzegana jako lider.
- Czy dziś z perspektywy czasu oraz doświadczeń zawodowych uważa Pani, że dzieciństwo to najpiękniejszy okres?
- Oczywiście. Moje dzieciństwo było cudowne. Nie pamiętam choćby jednego przykrego momentu z tego okresu. Uważam, że jako dzieci powinniśmy otrzymać dobry wzór od rodziców. Szczęśliwe dzieciństwo procentuje w przyszłości, czego najlepszym dowodem jest to, że do dziś mam fantastyczne relacje z trzema siostrami i mamą. Codziennie do siebie dzwonimy, wspieramy, spędzamy każdą wolną chwilę, a nawet czytamy te same książki (śmiech).
- Dziękujemy za rozmowę.
Adam Mazurek (prowadzący Koło Młodych Dziennikarzy)
Kacper Kacprzak (kl. IV c)
| lily Bardzo ładne zdjęcie ,Pani Halino. |
| bez pseudo Heleno, w dzieciństwie kolor czarny i szaty istnieje. Wracający pijany ojciec, matka nachlana, która dziecka przed nim nie obroni, wredni sąsiedzi widzący wszystko ale nie reagujący . A w szkole nauczyciele i koleżanki, którym mój zapach się nie podoba.Takie kolory dzieciństwa można mieć! |
| Helena Zgadzam się z przedmówcą dzieciństwo to najpiękniejszy okres w naszym życiu wszystko potem nie jest już takie samo .Dzieciństwo to fundament na którym budujemy dorosłe życie i własne macierzyństwo.Dzieciństwo to tęcza ze wszystkimi jej barwami.W dzieciństwie kolor czarny i szary nie istnieją. |
Błędnie przepisany kod, przepisz powyższy kod wspak.
Komentarz został wysłany poprawnie i czeka na akceptację