Dębiec - urokliwy zakątek Gminy Grajewo
2015-06-18 14:43:08
"Cudze chwalicie, swego nie znacie" - szlakiem przyrody biebrzańskiej, szlakiem działań partyzanckich, szlakiem zwykłych ludzi żyjących rytmem przyrody.
Osada Dębiec - wyspa mineralna wśród torfowisk po dawnej osadzie Dębiec, fundamenty po 2 gospodarstwach, krzyż, kilkadziesiąt drzew, w tym zdziczałe drzewa owocowe. Naturalny punkt widokowy położony kilka metrów nad równinnym terenem bagiennym. Możliwość biwakowania. Po przeciwnej stronie rzeki w oddali ok. 1 km zwarty kompleks leśny tzw. Brzeziny Ciszewskiej. Szlak dalej biegnie wśród łąk i zakrzaczeń, w sąsiedztwie silnie meandrującego starego koryta rzeki Ełk.
Fragmenty dotyczące obszaru „Dębiec” i działalności partyzanckiej na tym terenie zawarte są w książce pod tytułem „Pamiętnik przechowany w beczce” Władysława Świackiego wydanej w ramach serii wydawniczej „Wspomnienia Grajewian”, tom II.
Wybrane fragmenty:
- „... nieprzyjaciel zarządził obławę na nasz oddział i to zaraz w następnym dniu.
Zgromadzono na Dębcu ponad stu żandarmów i szucmanów, przeprawił się przez rzekę Ełk pędząc przed sobą jednego z mieszkańców Dębca, zaczął postępować rojem ku brzezinom Ciszewskim przeprawiając się przez głębokie kanały odwadniające łąki.” - str. 253;
- „Lato było nadzwyczaj mokre, bo od dwóch przeszło tygodni lał deszcz prawie bez przerwy. Rzeki, kanały i rowy odwadniające wezbrały i zalały niżej położone bagna łąki, zarośla i lasy, które teraz stanowiły nieprzerwane bajoro zalane po pas wodą.” - str. 257;
- „Żwyność w oddziale została spożyta. Dojście do baz żywnościowych w Dębcu i Ciszewie
i do nowo założonej bazy żywnościowej u chorążego „Żurawia” w Kapicach zostały odcięte przez nieprzyjaciela.” – str. 258;
- „Dębiec wzniósł się na wzgórzu. Było tam tylko trzy rodziny, to jest ojciec i trzech synów
z rodzinami. Jeden z tych synów ze swoim synem „Dębem” (Henryk Pachucki) był naszym zaopatrzeniowcem „etatowym” i inni Dębczanie im pomagali. .....
Wojsko przeprawiło się tymczasem przez pierwszy od strony Dębca rów odwadniający, używając do tego naszej kładki wyciągniętej z ukrycia, o której wiedział Dębczanin.” – str. 277;
- „Wobec takiego stanu rzeczy należało marsz kontynuować, aż do Dębca, gdyż hitlerowcy mogli sprawdzić i ustalić, kto ich spłoszył, mogli ochłonąć z trwogi, ściągnąć posiłki i uderzyć na nas, co mogło sprawić, że akcja nasza zakończyłaby się tragicznie. ......
Maszerowaliśmy więc dalej marszem przyśpieszonym i o wschodzie słońca przekroczyliśmy Kanał Rudzki mostkiem na Modzelówce.
Od Kanału prowadziła droga przez łąki, aż do Dębca. Droga była częściowo nie osłonięta zaroślami i z dala była widoczna w miejscach nie osłoniętych więc hitlerowcy mogli widzieć nasz przemarsz, nawet gołym okiem, choćby na przykład ze wsi Sołki nie bardzo odległej. .....
Około godziny dwunastej tegoż dnia znaleźliśmy się na Dębcu, gdzie z wielką radością przyjęli nas Dębczanie widząc tak dużą ilość żołnierzy polskich z tak wielką ilością niesionego uzbrojenia. Więc natychmiast zabili jakiegoś wieprza i jałowice i jęli się do przygotowania dla nas posiłku. .......
Zarządziliśmy dłuższy wypoczynek na Dębcu ubezpieczając się ze wszystkich stron.” – str. 314;
- „Czwarty szwadron wrócił z Dębca już w nocy po pogrzebaniu własnych poległych żołnierzy i poległych w tej bitwie wrogów.
Radość wśród żołnierzy pułku była wielka, a nawet wielu zazdrościło zwycięzcom i żałowało, że to nie oni brali udział w tej bitwie na Dębcu, ale pocieszali się tym, że przyjdzie kolej na ich zwycięstwa, bo przecież była to pierwsza bitwa 9 psk.” – str. 319.
Natomiast o życiu na Dębcu możemy dowiedzieć się ze wspomnień Pani Władysławy Pachuckiej i jej syna Pana Bogdana Pachuckiego, którzy przez wiele lat mieszkali na Dębcu (mała osada nad rzeką Ełk, w środkowej części doliny Biebrzy) zawartych w wydawnictwie „Biebrzańskie Żywoty czyli biebrzańskie wspomnienia o tym, jak dawniej nad Biebrzą życie wyglądało” wydanym przez Biebrzański Park Narodowy.
Wybrane fragmenty:
- „Z mężem od razu na Dębcu zamieszkałam. Chałupa była drewniana, ładna, duża.” – str. 62;
- Codzienność była ciężka. Wokół bagna, woda. Wiosną to wszystko było zalane i tylko łódką żeśmy przejeżdżali. .... Wszystko na miejscu się robiło: zboża się zmełło i chleb się piekło”. ...
Siankokosy pod koniec czerwca się zaczynały. Koszenie gdzieś z miesiąc trwało. Ile ja się nagrabiłam. Najpierw w kopy, później w stogi.” – str. 63;
- „Wilki przychodziły i pod fundament do obory się podkopywały, tam gdzie świnie stały.” – str. 64;
- „Jak nam dzieci poumierały to my mszę zamówili i tę kapliczkę postawili. Tak ludzie doradzali, żeby postawić, to zdrowe się wychowają. Krzyż ten do kapliczki robił kowal w Grajewie. Nazywał się Sztachański. Odkąd kapliczkę postawiliśmy wszystko się poprawiło.” – str. 65;
- „W domu opalało się drzewem i torfem. Do dziś jeszcze te kanały po kopaniu torfu na bagnach zostały.” – str. 66
- „Nazwa Dębiec wzięła się stąd, że tam kiedyś rosły duże dęby. Jak kopaliśmy torf, to gdzieś na dwóch metrach natrafiliśmy na takie dębowe kloce” – str. 66.
Dębiec znajduje się szlaku pieszym Goniądz - Ruda (oznaczonym kolorem czerwonym) i na szlaku pieszym Osowiec - Twierdza - Kuligi (oznaczonym kolorem zielonym). Najbezpieczniej można wybrać się na wędrówkę pieszą w trakcie sianokosów (czerwiec - lipiec). Trasa jest trudna i wymaga odpowiedniego przygotowania.
GALERIA
Błędnie przepisany kod, przepisz powyższy kod wspak.
Komentarz został wysłany poprawnie i czeka na akceptację