Czy miasto wycofa się z promocji maratończyka
2015-08-17 22:26:32
Miał promować miasto i z herbem na koszulce pobiec w dwóch ultra maratonach. Władze Grajewa podpisały umowę z Piotrem Kuryło ale jeszcze żadnej kwoty nie zapłaciło. Po skandalu z porzuceniem psa o maratończyku zrobiło się głośno. Jaką decyzję podejmie miasto, nie można wykluczyć żadnego ze scenariuszy.
Piotr Kuryło, jeden z najbardziej utytułowanych polskich biegaczy. Od niedawna na jego koszulce pojawiło się logo Grajewa. Miasto z Panem Piotrem podpisało umowę. Miał w dwóch ultra maratonach biec z herbem na koszulce. Po maratonach miała odbyć się prelekcja. O maratończyku zrobiło się głośno, ale nie przez jego sukcesy.
Piotr Kuryło szykował się do udziału w Sparthatlonie w Grecji. Tuż przed wyjazdem zostawił przed schroniskiem sukę, którą przygarnął kilka miesięcy wcześniej. Zwierzę przywiązał do bramki przed budynkiem. Całe zdarzenie nagrała kamera monitoringu. Po publikacji nagrania internauci nie kryją oburzenia. W swojej wypowiedzi dla TVN24 tłumaczy, że nie było innego wyboru. Następnego dnia wybiegałem do Grecji. Ta decyzja została podjęta w ostatniej chwili. Trzeba już było oddać tego psa, chociaż wcześniej obiecywałem, że będę go długo trzymał, aż do końca.
Uważam, że zbyt wielki szum wokół tego powstał, bo kiedy kobieta urodzi dziecko i ma problem z wychowaniem i odda do okienka życia, nikt jej nic złego nie mówi. Dla mnie takim okienkiem była ta brama - tłumaczy. - Zawsze mi się wydawało, że schroniska dla psów są dla psów, a teraz okazuje się, że nie – mówi.
Poprosiliśmy burmistrza o komentarz w tej sprawie.
Bardzo nam przykro, że Pan Kuryło tak postąpił. Ten czyn jest naganny i nie do zaakceptowania - mówi burmistrz miasta Dariusz Latarowski. Miasto nie wypłaciło jeszcze żadnych pieniędzy maratończykowi. Umowa to 2 biegi i prelekcja. Musimy wraz z pracownikami zastanowić się jaką podjąć decyzję. - dodaje burmistrz.
Ostatni wpis Piotra Kuryło na swoim profilu z Facebooka z 10 sierpnia brzmi "POMAGAŁEM I BĘDĘ POMAGAŁ NA TYLE NA ILE MNIE STAĆ.
SARZE TEŻ POMOGŁEM,MAM NADZIEJĘ,ŻE KTOŚ ZBADA DLACZEGO SETKI PSÓW I BYŁY TEGO DNIA BEZ OPIEKI PRZEZ TYLE GODZIN. TAMTE PSY NALEŻĄ DO SCHRONISKA A SARA NIGDY NIE BYŁA MOJA,TYLKO JA JĄ URATOWAŁEM W LISTOPADZIE OD ŚMIERCI GŁODOWEJ. DZIŚ CAŁA LAWINA WYWIADÓW I JUŻ ZA KILKA DNI PRAWDA UJRZY ŚWIATŁO DZIENNE.JUŻ NIE BIEGNĘ,WYJADĘ ZA GRANICĘ BO PSEUDO MIŁOŚNICY GROŻĄ LINCZEM,DOBRZE,ŻE MAM FACH W RĘKU.
Błędnie przepisany kod, przepisz powyższy kod wspak.
Komentarz został wysłany poprawnie i czeka na akceptację